Pacyfikacja Jastrzębca
Akcja pacyfikacyjna była jednym z zasadniczych punktów polityki Hitlera, dążącego do zdobycia dla Niemców tzw. przestrzeni życiowej. Szczegółowe wytyczne mające doprowadzić do zrealizowania planów zostały wprowadzone w życie przez szefa SS Heinricha Himmlera, tuż po napaści na Polskę. Nadano im nazwę Generalplan Ost – Generalny Plan Wschodni, opracowany w czerwcu 1942 roku przez Konrada Mayera, szefa Głównego Wydziału Planowania i Ziemi w Biurze Komisarza Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny. Zakładał on uczynienie z Europy Środkowo-Wschodniej bastionu niemczyzny.
Wysiedlenia miały dotknąć 80-85 % Polaków, a terenem doświadczalnym dla koncepcji Himmlera miała stać się Zamojszczyzna, wyznaczona jako pierwszy obszar osiedleńczy w Generalnym Gubernatorstwie. W najbliższej przyszłości akcją wysiedleńczą na masową skalę miały zostać objęte także inne kraje Europy Wschodniej.
W nocy z 27 na 28 listopada 1942 roku, Niemcy rozpoczęli na Zamojszczyźnie akcje wysiedleńczą. Jej bilans był tragiczny – do sierpnia 1945 roku okupanci przeprowadzili brutalną pacyfikację prawie 300 polskich wsi. Ponad 100 tys. ich mieszkańców wywieziono z domów, a wśród nich przeszło 30 tys. dzieci. Miejsce wysiedlonych mieli zająć niemieccy koloniści z różnych części Europy. Propaganda niemiecka tłumaczyła konieczność przeprowadzenia wysiedleń faktem istnienia w regionie „dużej ilości krwi niemieckiej”. Nawiązywano w ten sposób do kolonizacji tych terenów przez Niemców przed wiekami. Ponadto tereny Zamojszczyzny były atrakcyjne ze względów strategicznych i ekonomicznych, Zamojszczyzna bowiem była znana z wyjątkowo żyznych ziem.
Jak pisze Zygmunt Mańkowski w pracy zbiorowej pt. „ Przesiedlenia ludności przez III Rzeszę i jej sojuszników podczas II wojny Światowej” – „Najistotniejszym rysem tej akcji było to, że okupant nie ograniczał się jedynie do wywłaszczania całego majątku, lecz łączył ją z masową eksterminacją – Zamojszczyzna stała się swoistym poligonem doświadczalnym dla wypracowania wzorców niemieckiego osadnictwa na wschodzie”.
Tryb wysiedlenia przewidywał następujące czynności: jednostki Schutzpolizei, żandarmerii i pomocnicze otaczały wyznaczone wsie, spędzały ludność na plac i tu dokonywały pierwszej segregacji. Po przejrzeniu dokumentów wyłączano osoby podlegające innym zarządzeniom, np. Ukraińców. Na zabranie bagażu podręcznego wysiedleńcy mieli niecałą godzinę, dlatego też w rzeczywistości pozostawiali w rodzinnych posesjach cały swój dorobek życia. Niemcy z całą brutalnością obchodzili się z mieszkańcami Zamojszczyzny. Mordowano na miejscu lub w czasie segregacji – najmniejsze szanse mieli starcy, inwalidzi i chorzy, a więc wszyscy nieprzydatni do pracy. Wysiedlanych ładowano do nieogrzewanych wagonów kolejowych; najsłabsi, zwłaszcza dzieci umierały w czasie transportu. Deportowani docierali do obozów przejściowych w Zamościu i Zwierzyńcu. Tych, którzy według nazistów „nadawali się” do zniemczenia wysyłano do Niemiec. Zdecydowaną większość, zakwalifikowano jako osoby nadające się do pracy fizycznej, pozostali trafiali do obozów koncentracyjnych.
Dlaczego los ten dotknął także mieszkańców Jastrzębca – wsi najbardziej wysuniętej na wschód naszej Gminy, należącej od wieków do ordynacji łańcuckiej? Otóż wąski pas terenu wsi otoczony był ziemiami należącymi do ordynacji zamojskiej. Mieszkańcy Jastrzębca wiedzieli , że Niemcy wysiedlają sąsiednie miejscowości w Kongresówce. Przekonani o swojej, od wieków przynależności do Galicji wierzyli, że akcja wysiedleńcza ich ominie. Tylko nieliczni, wiedząc co się dzieje, organizowali kryjówki dla swoich rodzin. Niestety, 29 czerwca 1943 roku, wczesnym popołudniem, żandarmeria otoczyła wieś szczelnym kordonem. Sołtys, z nakazu Niemców ogłosił zbiórkę przy lokalnej kaplicy. Tam poinformowano ich, że wioska będzie wysiedlona. Dano pół godziny na opuszczenie swoich domów i zabranie podręcznego bagażu. Rozkazano ponownie zebrać się pod kaplicą. Żandarmi wchodzili do domów i kolbami karabinów popędzali mieszkańców do wyjścia. Tylko nielicznym udało się skryć w przygotowanych kryjówkach. Pod kaplicę podjechały ciężarówki. Wśród wrzasków i bicia przystąpiono do segregacji. Grupę osób załadowano na samochody i wywieziono. Pozostałych zapędzono do wspomnianej wcześnie niewielkiej kaplicy. Jak podaje informacja na tablicy, w jednym miejscu zebrano 374 osoby, więc nie trudno jest wyobrazić sobie warunki w niej panujące: ogromny tłok, duchota i wszechogarniający strach. Mieszkańcy obawiali się najgorszego – podpalenia kaplicy z nimi wewnątrz, tak jak to Niemcy zrobili we wsi Szarajówka. Otuchy i pociechy szukali w modlitwie i śpiewie pieśni nabożnych. Minęła noc, rano Niemcy wrócili, załadowali transport ludzi na samochody i wywieźli w kierunku Tarnogrodu. Wysiedleńców umieszczono w Zamościu, a potem w Lublinie. Jedni trafili do obozów, a inni do przymusowej pracy. Największą tragedię przeżyły dzieci pozbawione rodziców, zdane na łaskę oprawców. Podczas pacyfikacji wsi zginęło kilku mieszkańców. Po wysiedleniu Niemcy przeprowadzili kontrolę opuszczonego terenu. Dnia 3 lipca 1943 roku do wioski przybył patrol żandarmerii. Międzyczasie ze swoich kryjówek powychodzili Ci, którzy uznali, że niebezpieczeństwo minęło. W wyniku działań żandarmerii zginęła matka z dwójką dzieci. Wkrótce po wysiedleniu Polaków z Jastrzębca, do wioski weszli ukraińscy koloniści. Obecność pozostałych mieszkańców zaskoczyła ich. Ostrożnie przejmowali opuszczone mienie. Nie pozostali długo, obawiając się odwetu ze strony działań polskiego podziemia na tych terenach.
Po zakończeniu wojny nielicznym tylko Jastrzębianom udało się wrócić do swoich domów. Ci, którzy wrócili, okaleczeni na duszy i ciele zaczęli budować swoje życie od nowa, w trudnej również rzeczywistości.
Redakcja
Źródła:
Archiwum Muzeum Historii Polski
Encyklopedia PWN
Bogumił Rudawski: Z archiwum Instytutu Zachodniego – dokumenty. Generalny Plan Wschodni
Z archiwum Gminy Kuryłówka